Główna » Aktualności

Wyprawa na Klonówke

Autor: sp8ebc dnia 20 października 2013 Brak komentarzy

PrzechwytywanieZdjęcia:: https://www.facebook.com/media/set/?set=a.541179555962829.1073741859.453899021357550&type=1

Staropolska mądrość ludowa mówi „Piździ jak w Kieleckim”. Jednak tym razem, za sprawą nieprzyzwoicie mocnego wiatru musieliśmy się wypuścić w poszukiwaniu waruna aż do krainy Liroya, w okolice Miasta Nożowników, czyli na Klonówke.

Dla mnie był to trochę substytut ciągle nieosiągalnego Lendaka, aczkolwiek wyruszyłem w podróż z Bogdanem W. będąc napełnionym wszelaką paralotniowa nadzieją. Z tytułu kończącego się sezonu lotniczego 2013 postanowiłem cisnąć ile tylko się da i wykorzystać warun do granic możliwości, jego i moich. Niestety ale z różnych względów nikt inny z AKLu nie był obecny. Natomiast logistyka uniemożliwiła sobotni i jutrzejszy wyjazd na wspomniany Lendak — miejsce w którym tak bardzo chciałbym sobie polatać

Efekty, wprawdzie niewidoczne na tych zdjęciach ale jak na mnie nie najgorsze. Łącznie jakieś 30 minut latania. Generalnie, przyrównując do innych jest to dalej żenująco kiepski wynik ale tu mogę się w pełni wybronić, że zabrany byłem (nawet byłem nieco ponad start) Przedwczesne lądowanie było spowodowane zapuszczeniem za bardzo na wschód, co spowodowało przyduszenie w nieco rzadszym lesie, słowem szkolny błąd. Mogłem też miejscami bardziej przyklejać się do stoku ale i tak nie jest źle, ostro walczyłem z moim psychaczem starając się trzymać maksymalnie blisko dorodnych sosnen porastającymi zbocze. W sumie nie było najgorzej, bo drzewa z góry wyglądają dość ładnie . Dodatkowo kierowałem się na dużo lepiej pracujący zachód, dolatując praktycznie do samego końca zbocza. Mało tego! Po tym jak mnie puściło, udało mi się nawet przelecieć prawie całą Klonówkę od startu, aż do zachodniego krańca lecąc przy pierwszej linii drzew (niestety ale nie było tam wystarczającej siły aby zabrać wyżej)

W końcu zrozumiałem co to jest prawdziwe akwarium i że przy odrobinie uwagi latanie w nim nie gryzie. 50 glajtów na Costalundze a 40 na dziesięciokrotnie niższej klonówcę robi zdecydowaną różnicę ale było nawet fajnie Przynajmniej widać gdzie nosi a gdzie nie.

Na zakończenie wyjazdu miałem nieprzyjemność zadawania się z przykładem „Kieleckiego Scyzoryka”, czyli z mocno zataczającym się elementem grożącym użyciem noża jeżeli nie opłacę stosownego haraczu. Wprawdzie ostatecznie okazało się, że jest bezbronny ale przez minutę miałem niezłą rozkmine……

 

 

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Zostaw odpowiedź:

Musisz się zalogować aby móc komentować.

Copyright ©2024 Cumulus24 – portal zrzeszający paralotniarzy z Beskidu Niskiego i nie tylko…, wszystkie prawa zastrzeżone. Webmaster: janec