Konwergencja
cześć, znalazłem fajny artykuł o konwergencji, wklejam, może kogoś zainteresuje
Żagiel, termika i fala to doskonale znane zjawiska meteorologiczne umożliwiające długotrwałe loty na naszych szybujących maszynach, mniej znane to spływ i front bryzowy a konwergencja znana jest nielicznym. Generuje ona pozornie dziwne noszenia w nieoczekiwanych miejscach, nie do wytłumaczenia w oparciu o powszechną wiedzę. Myślę że warto ją poznać i nauczyć się korzystać z niej w praktyce. Dlatego postanowiłem przetłumaczyć tekst Josha Meyersa.
KONWERGENCJA – ZAPOMNIANE ZJAWISKO
Czy nie miałeś kiedyś wrażenia że warunki kpią z ciebie? Latasz tu i tam często napotykając silne noszenia, ale ilekroć próbujesz je wykorzystać – znikają. Krążysz, esujesz, próbujesz tego i tamtego. I nic. Nic nie wychodzi. Wygląda jakby noszenia pojawiały się i znikały. Zawracasz tam gdzie przed 10 sekundami było noszenie i nie znajdujesz go. Co gorsze te cholerne ptaki nie mają żadnych problemów, latają tam gdzie chcą i znikają w przestworzach nie tracąc ani odrobiny wysokości. Na dodatek dokonują tego z mózgiem odrobinę większym niż duży splot systemu nerwowego. Więc o co chodzi? Czy ptaki mają wbudowany jakiś miernik noszeń nieosiągalny dla nas, lądowych stworzeń? A może są proste zasady szybowania, poznanie których pozwoli nam stać się lepszymi pilotami? Może są inne kawałki układanki niż termika i żagiel? Wierzę że istotnym elementem jest noszenie konwergencyjne.
Idea tego noszenia nie jest nowa. Spotyka się je w wielu najlepszych na świecie miejscach do latania. Występuje wtedy gdy dwie lub więcej dużych mas powietrza naciska na siebie, najczęściej w wyniku ukształtowania terenu. W rezultacie takiego zderzenia część mas powietrza może poruszać się tylko w górę. Jeśli jest wystarczająco duża i mocna to zmusza nas do używania tlenu, marznięcia, stosowania niechcianych zaawansowanych manewrów, itd. Konwergencja oczywiście nie zawsze jest tak mocna. Na pewnym poziomie może wystąpić każdego lotnego dnia.
Zawsze kiedy powietrze jest rozdzielane, powiedzmy przez nawietrzną stronę wzgórza, to potem dąży do połączenia opadając na zawietrznej stronie. W miejscu spotkania łączy się i najczęściej jakaś jego część jest kierowana w górę. To nie daje nam zbyt wiele bo latanie na zawietrznej jest co najmniej trudne a najczęściej niebezpieczne. Ale co się zdarzy jeśli zbocze na nawietrznej stronie ma wypukłości lub grzbiety które mogą generować małe strefy zbieżności? To mogą być świetne obszary do poszukiwań stałych noszeń. Spójrz w inny sposób na znane ci stałe kominy i zastanów czy ich topografia nie sugeruje konwergencji.
Jeśli popatrzymy przed siebie na przedpole naszego miejsca do latania i wyobrazimy sobie wielki napływ wody, to możemy uzmysłowić sobie gdzie ta woda płynie najłatwiej. Czasami jest to oczywiste jak w przypadku dużej doliny gdzie woda może łatwo napływać ale musimy zwrócić uwagę także na niewielkie zagłębienia w terenie gdzie woda może chcieć podążać. Aby zobaczyć obszary prawdopodobnej konwergencji szukaj miejsc gdzie jeden strumień wody może kolidować z drugim. Często jest to obniżenie w serii wzgórz oddzielających jeden strumień od drugiego. To może być świetne miejsce gdzie wiele pływów ściera się z sobą, łączy i wytwarza konwergencyjne noszenia Nie zapominaj o wpływie pochyłości na bieg strumieni.
Złą wieścią jest to, że powietrze jest niewidzialne, chyba że żyjesz na Śląsku gdzie powietrze jest specjalnie znaczone w celu późniejszej identyfikacji. Tak więc dokładne przewidywanie gdzie wystąpi linia konwergencji jest trudne. Czasami dwie masy powietrza odróżniają się nieznacznie różnym zabarwieniem lub mamy linię cumulusów wyznaczającą konwergencję. Czasami ptaki pomagają nam w poszukiwaniach ale najczęściej musimy ja znaleźć sami. Trzeba mieć oczy szeroko otwarte.
Są też dobre wieści. Masa powietrza w której latasz, o ile jej na to pozwolisz, próbuje prowadzić cię do strefy konwergencji.
Czy pamiętasz jak kiedyś zdecydowałeś się na przerwę po tym jak próbowałeś wycisnąć co tylko się da z warunków, a tylko wyciskając pot z siebie? A może trzeba było nałożyć rękawice albo wyregulować uprząż lub coś przegryźć. I po kilku minutach mogłeś zdać sobie sprawę że wariometr pika nieprzerwanie od dłuższego czasu. Mogłeś zauważyć, że przez ostatnich kilka minut latasz znacznie lepiej niż dotychczas dzięki temu że nic nie robisz. Nie zawsze tak się zdarza. Czasami latanie jest ciężką pracą wymagającą ciągłych zmian kierunku i prędkości. A czasami im bardziej się staramy – tym gorzej wychodzi. Są takie dni w których czujesz się pełen możliwości, wydaje się że nie może ci się przydarzyć to co się zdarza. Ale niekiedy noszeń po prostu nie ma. Trudno. Nie bierz tego do siebie i idź do kina. Ja, przyznam, przejmuję się. A czasami mam dużo czasu na przemyślenia podczas długiego marszu do samochodu. Zaczynam wierzyć, że wiele z tych dni może być lepiej zrozumiane myśląc o nich w kategoriach konwergencji.
A teraz szczegóły. Lecisz przesuwając się prostopadle do napływającego wiatru. Tak robimy najczęściej latając tam i z powrotem na czole naszego miejsca do latania. Napotykasz noszenie średnie do mocnego a potem wiatr czołowy. Zawracasz (od zbocza oczywiście) i znów to samo: noszenie i wiatr czołowy. Jeśli będziesz obserwować prędkość względem ziemi w obu kierunkach to możesz zauważyć że zanim napotkasz noszenie dostajesz słaby wiatr tylny a po noszeniu przedni. Szybciej, noszenie, wolniej – w obu kierunkach. Jeśli można by postawić rękawy na przeciwnych krańcach grzbietu to moglibyśmy zobaczyć że oba wskazują kierunek do naszego noszenia a nawet jeden na drugiego. Pokazują konwertujące masy powietrza. To ważne spostrzeżenie.
W chwili gdy poczujesz noszenie zakręć o 90 stopni pod wiatr. Potem nie rób nic. A tak naprawdę to ciężko pracuj aby nic nie robić. Utrzymuj minimalne opadanie i staraj nie ruszać się. Opanuj chęć do przechylania lub zakręcania by utrzymać kierunek. Robimy to przez cały czas zupełnie nieświadomie. Jeśli spojrzysz w dół to możesz zobaczyć jak przesuwasz się na boki zgodnie z tym jak obie masy powietrza unoszą cię tam i z powrotem. Dzięki temu że nie skręcasz i utrzymujesz prędkość minimalnego opadania, to opadasz najwolniej jak to możliwe i w ten sposób idziesz w górę w noszeniu które jest za małe by wznosić cię gdybyś krążył. To masy powietrza wykonują całą robotę utrzymywania cię w najlepszym noszeniu. Oczywiście jeśli znajdziesz coś szczególnie mocnego to możesz zakrążyć ale jakże często zarówno piloci jak i ptaki są najlepsi dzięki temu że nic nie robią. Po prostu podążaj z tym. Nie bądź zaskoczony jeśli linia zaprowadzi cię do miejsc w których nigdy nie przewidywałbyś noszeń. Jeśli chcesz powrócić wzdłuż tej samej linii po prostu zawróć i nadal korzystaj z tego sposobu latania. Masy powietrza będą ciągle utrzymywać cię zaklinowanego między sobą.
Teraz, kiedy moje oczy są otwarte na obecność noszenia konwergencyjnego to widzę go wszędzie. Bardzo rzadko zdarza się dzień w którym nie spędzę jakiegoś czasu korzystając z niego. Dzięki konwergencji na przykład, możliwym staje się przeskok na drugą stronę doliny, niemożliwy w innych warunkach. Ważniejsze jest że świadomość konwergencji pomaga mi rozszerzyć świadomość powietrza w którym spędzam tak dużą część mojego życia. Jedynym miejscem gdzie nie latam regularnie korzystając z konwergencji jest Torrey Pines na wybrzeżu oceanu. Ale nawet tutaj, gdzie jak się wydaje powinien występować tylko czysty żagiel, występują noszenia w miejscach gdzie ich nie powinno być i czasami o wiele wyżej niż wydaje się to możliwe. Ale zostawiam ten i wiele innych nie wyjaśnionych fenomenów dla przyszłych czasów i innych autorów.
Tłumaczył i lekko zredagował
Roland Grzegorz Bujanowski RGB
Dziękuję Leszkowi Frasińskiemu za pomoc w tłumaczeniu
„CONVERGENCE: THE MISING LINK” Josh Meyers CC numer 69 str. 72, 73
———————————————————
Tekst ten ukazał się w PLAR nr 5/2001