Mszana południe 06.12.2011
Jak przystało na prawdziwych twardzieli nie odpuśćlismy nadarzającej się okazji polatania na Mszanie o tak póżnej porze roku jak grudzień , a pogoda udała się wyśmienita . Rano śmigam pod ranczo Sławasa i z rynku go zabieram, nastroje jak i pogoda super,nie oczekujemy zbyt wiele ,Miron jest już przed nami jakieś pół godziny (jadąc na Mszanę na niego można zawsze liczyc:) dojeżdżamy i z oddali widzimy dwa glajty jak sobie latają to Wacek z Mironem są już od 11 godz. wyjeżdżamy na szczyt szpeimy sie szybko i jazda jest super nie za mocno ani za słabo właśnie ten najlepszy warun jest na Mszanie bardzo trudno spotkać i w dodatku leciutka terma latanie jest fajne bo nie ma nas wielu, nikt na starcie nie przeszkadza można się załapać ,z każdą chwila ktoś dojeżdża pojawia się także Parazen, i jacyś goście z Jarosławia , po południu jednak sie wiatr wzmaga i po godz 14 robi sie już troche nieprzyjemnie zaczyna się balonowanie to już jest dość dla nas, widzę jak Miron i Sławas podchodzą do ladowania na dole ja musze robić londowanie na starcie bo ktoś musi auto zabrać, świetne latanko i wszyscy wracamy bardzo zadowoleni.