Główna » Relacje z latania
A miało być tak pięknie….
Autor: sp8ebc dnia 13 października 2014
komentarze 4
Miało być też wierszem, ale pomimo silnego popędziania weny twórczej piwem, nie zaskoczyło. Jest więc proza. Nie jest to może Tolkien, Sapkowski czy inny Clark, ale wyszło na pewno lepiej niż moje ostatnie lądowanie na Działach…. Wytrwałych zapraszam:
http://ebc41.elektroda.eu/?p=1646
piękne opowiadanie 🙂 a psalm 23 to ten o chodzeniu ciemną doliną ? 😀
wnioski wyciągnąłeś poprawne,
ja mam jeszcze swoje zasady co do mocnego wiatru:
po pierwsze trzymam się na przedpolu, jak mam mniej niż 10km/h do przodu to jest raczej sygnał do lądowania, zwłaszcza jeśli nie ma widoków na wykręcenie się. Jak inni stoją w miejscu, to ja nie startuję. Speeda nisko nad ziemią lepiej nie wciskać, to Ci powie każdy kto dostał klapę na full gazie, atrakcje są dużo ciekawsze
Starałem się jak mogłem 🙂 Nieco piwa w połączeniu z węgierskim rockiem progresywnym (https://www.youtube.com/watch?v=GWAYhHxfrmo&index=20&list=LLBfG90Gk0trv510-vac02vw) zrobiło robotę 🙂
Mocny wiatr mi nie przeszkadza aż tak bardzo, co innego odchyłka. Na mszanie to nie problem, bo lądować można wszędzie i z każdego kierunku. Na działach jest już dużo gorzej, a już tym bardziej jak wieje od wschodu. Przy dobrym turbożaglu (tzn silny wiatr idealnie pod zbocze) dużo mocniej nosi na przedpolu (w tym nad lądowiskiem) niż przy zboczu. To są dopiero jaja jak berety 😀 No i najgorzej jest wtedy, jak do góry nie wyciągnie ale wylądować też nie da. Pod koniec wrzesnia woziłem się 5 minut w połowie wysokości pomiędzy startem a lądowiskiem zanim udało mi się przyziemić.
Co do psalmu to masz rację…
bardzo ładnie napisane i zrozumiale ,ja przeczytałem 1,3 i tak wszystko wiem,apropo komentarza mgo ,,lepiej żałować że sie nie wystartowało jak załowac że wystartowałem
są ludzie co lubia latać w mocnym,na 30 glaytów 1 lata a wszyscy czekają kiedy go przewieje